Rozdział I część I (kontynuacja)
Wybaczcie zwłokę, wczoraj się nie wyrobiłam. W każdym razie zapraszam na dalszy ciąg mojej historyjki :)
- To wszystko?! - krzyknęłam z rozczarowaniem. - przecież na tym płótnie niczego nie ma. Co to w ogóle za pomysł, żeby robić skrytkę na puste płótno...
- To i tak było dziwne, że nikt nigdy nie znalazł tutaj żadnego przejścia...cóż, nawet jeśli jakieś tu są, to pewnie do znalezienia ich był potrzebny jakiś mebel, który stał tu jakieś dwieście lat temu, czy coś w tym rodzaju - poparła minie Natalia.
Kiedy rozczarowane, kierowałyśmy się na górę, zaczepiłam nogą o kamień, który położyłyśmy na podłodze, tuż obok wnęki na płótno. Zrobiłam przy okazji dużo hałasu.
Wtedy z góry zbiegła do nas siedmioletnia dziewczynka, przyrodnia siostra Natalii.
- Co wy tu robicie? - zapytała nas z typowym dla siebie naburmuszonym wyrazem twarzy - jeśli mi nie powiecie to powiem mamusi że robicie coś złego! - zadziwiające jak taka mała istotka może zawierać w sobie tyle czystego zła.
- My...eee - próbowałam coś wymyślić, tak aby ją zadowolić - My szukamy skarbu! Wiemy tylko, że jest gdzieś tutaj, jednak chyba nic nie jesteśmy w stanie znaleźć. - Pomyślałam, że dzieci mają czasami ciekawe spostrzeżenia i miałam nadzieję, że tak będzie i tym razem. Iza, bo tak miała na imię dziewczynka, podeszła do kamienia leżącego teraz trochę dalej od skrytki
- Ale wy jesteście głupie! - wykrzyknęła po chwili - Skarb powinien być oznaczony Iks'em! Żeby coś znaleźć, musicie poszukać iks'a. Ha! Ja pierwsza go znajdę i skarb będzie mój! - Po tych słowach zaczęła biegać po całym pomieszczeniu i szukać.
- Ach! - powiedziałam specjalnie głośniej niż zwykle - zdawało mi się, że na pierwszym piętrze widziałam wyryty na jednej ze ścian Iks! Nie wiem tylko gdzie konkretnie... .Chodźmy tam zanim Izka na to wpadnie! - tak jak się spodziewałam dziewczynka od razu rzuciła się biegiem na schody.
- Ciekawy pomysł - roześmiała się Natalia - Tylko zastanawia mnie to co powiedziała.
- Tak - poparłam ją - jeśli chcieli oznaczyć w jakiś sposób ten kamień, to dlaczego akurat paląca się cytryna? To bez sensu. Ja użyłabym czegoś prostszego...
- A co powiesz na atrament sympatyczny? - Spytała moja kuzynka, przyglądając się płótnie. - Jeżeli napisali na tym coś atramentem sympatycznym, wtedy cytryna mogła być podpowiedzią
- Faktycznie, to całkiem logiczne, a nawet bardzo proste. Tylko dlaczego nikt tego wcześniej nie znalazł? Poza tym, to płótno jest, według mnie, w bardzo dobrym stanie. Nie znam się oczywiście na trwałości płócien, ale leżąc tak po prostu przez tyle czasu. Zdawało mi się, że te przejścia zbudowano setki lat temu...
- Masz rację...jakoś o tym nie pomyślałam. Chodźmy na górę. Po obiedzie spytamy dziadka, może będzie wiedział co nieco.
- To wszystko?! - krzyknęłam z rozczarowaniem. - przecież na tym płótnie niczego nie ma. Co to w ogóle za pomysł, żeby robić skrytkę na puste płótno...
- To i tak było dziwne, że nikt nigdy nie znalazł tutaj żadnego przejścia...cóż, nawet jeśli jakieś tu są, to pewnie do znalezienia ich był potrzebny jakiś mebel, który stał tu jakieś dwieście lat temu, czy coś w tym rodzaju - poparła minie Natalia.
Kiedy rozczarowane, kierowałyśmy się na górę, zaczepiłam nogą o kamień, który położyłyśmy na podłodze, tuż obok wnęki na płótno. Zrobiłam przy okazji dużo hałasu.
Wtedy z góry zbiegła do nas siedmioletnia dziewczynka, przyrodnia siostra Natalii.
- Co wy tu robicie? - zapytała nas z typowym dla siebie naburmuszonym wyrazem twarzy - jeśli mi nie powiecie to powiem mamusi że robicie coś złego! - zadziwiające jak taka mała istotka może zawierać w sobie tyle czystego zła.
- My...eee - próbowałam coś wymyślić, tak aby ją zadowolić - My szukamy skarbu! Wiemy tylko, że jest gdzieś tutaj, jednak chyba nic nie jesteśmy w stanie znaleźć. - Pomyślałam, że dzieci mają czasami ciekawe spostrzeżenia i miałam nadzieję, że tak będzie i tym razem. Iza, bo tak miała na imię dziewczynka, podeszła do kamienia leżącego teraz trochę dalej od skrytki
- Ale wy jesteście głupie! - wykrzyknęła po chwili - Skarb powinien być oznaczony Iks'em! Żeby coś znaleźć, musicie poszukać iks'a. Ha! Ja pierwsza go znajdę i skarb będzie mój! - Po tych słowach zaczęła biegać po całym pomieszczeniu i szukać.
- Ach! - powiedziałam specjalnie głośniej niż zwykle - zdawało mi się, że na pierwszym piętrze widziałam wyryty na jednej ze ścian Iks! Nie wiem tylko gdzie konkretnie... .Chodźmy tam zanim Izka na to wpadnie! - tak jak się spodziewałam dziewczynka od razu rzuciła się biegiem na schody.
- Ciekawy pomysł - roześmiała się Natalia - Tylko zastanawia mnie to co powiedziała.
- Tak - poparłam ją - jeśli chcieli oznaczyć w jakiś sposób ten kamień, to dlaczego akurat paląca się cytryna? To bez sensu. Ja użyłabym czegoś prostszego...
- A co powiesz na atrament sympatyczny? - Spytała moja kuzynka, przyglądając się płótnie. - Jeżeli napisali na tym coś atramentem sympatycznym, wtedy cytryna mogła być podpowiedzią
- Faktycznie, to całkiem logiczne, a nawet bardzo proste. Tylko dlaczego nikt tego wcześniej nie znalazł? Poza tym, to płótno jest, według mnie, w bardzo dobrym stanie. Nie znam się oczywiście na trwałości płócien, ale leżąc tak po prostu przez tyle czasu. Zdawało mi się, że te przejścia zbudowano setki lat temu...
- Masz rację...jakoś o tym nie pomyślałam. Chodźmy na górę. Po obiedzie spytamy dziadka, może będzie wiedział co nieco.
***
I w ten oto sposób kończę część I :) Mam nadzieję, że wam się spodobała.
Milka2909
Komentarze
Prześlij komentarz