Pusia - Reaktywacja!!!
Pomyślałam, że skoro ostatnio pisałam jedynie o oposach, czas odświeżyć repertuar...czy też może raczej wrócić do zapomnianych już opowiadań. Oczywiście nie ma się czym martwić, oposy są rozplanowane na kilka rozdziałów do przodu i jak tylko znajdę czas - będziecie mogli się nimi nacieszyć :)
Promienie słoneczne wpadały przez okno, przyjemnie ogrzewając kawałek podłogi i puszysty różowy fotel, ozdobiony koronkami. To właśnie na nim leżała teraz majestatycznie, puszystym brzuszkiem do góry, biała kotka z różową obróżką. Od czasu, gdy drzewo wybiło dziurę w ścianie domu, babcia Gienia postanowiła zamieszkać w mieszkaniu, które zafundowało jej któreś z wnucząt. Nie żeby Pusia zwróciła na to uwagę. Co prawda przez pierwszy tydzień otoczenie pachniało trochę inaczej, ale jedzenie zawsze było w misce, więc kto by się przejmował.
W tym właśnie momencie czułe ucho kotki drgnęło nieznacznie, gdy usłyszała znajomy dźwięk. Ma jeszcze trochę czasu. Przeciągnęła się, zeskoczyła z fotela i powolutku przedreptała do miski. Ledwo zdążyła usiąść i zastygnąć w oczekiwaniu, a skrobanie klucza w zamku ucichło i drzwi się otworzyły.
Coś było inaczej. Pusia przyjrzała się swojej pani. Jak zwykle staruszka najpierw postawiła na podłodze torby z zakupami, a potem uśmiechnęła się powitalnie do kotki, która zazwyczaj odpowiadała spojrzeniem nieobchodziszmnieDajJeść, tym razem jednak cofnęła się dwa kroki, patrząc nieufnie. Zapach. Coś nowego i na pewno nie pochodzącego reklamówki na podłodze. Cokolwiek to było, Pusia nie chciała mieć z tym nic wspólnego.
Babcia uśmiechnęła się jeszcze szerzej i powiedziała coś do swojej torebki, po czym sięgnęła do niej i wyciągnęła coś, co wyglądało jak przejechany przez ciężarówkę szczur. A w każdym razie tak wyglądało w porównaniu z taką piękną i majestatyczną kotką jak Ona.
- Pusia, kochanie. Poznaj swojego nowego braciszka!
No chyba nie! Zastanowiła się, czy kiedykolwiek zrobiła coś tak złego, żeby teraz właścicielka zsyłała na nią taką karę. Jasne, zabiła kilka ptaków, dekorując przy tym podłogę w każdym pomieszczeniu czarnymi piórami, z czego babcia nie była zadowolona. Ale to nie mogło być aż tak złe, żeby zasłużyć na taki los. A co z tymi wszystkimi martwymi myszami, które dała babci w prezencie z dobrego serca? Czasami nawet zjadała tę niesmaczną część, żeby Babcia cieszyła się najlepszym. A ona odpłaca jej się w taki sposób? Przyprowadzając tego....tego...wypłosza?!
Już nawet nie zamierzała czekać na jedzenie. Wstała i z gracją przeszła do sypialni i położyła się na łóżku. I tak wyjdzie na jej. Pokaże temu paskudztwu co oznacza pojawianie się na jej własnym terytorium!
Okay, to by było na tyle! Co sądzicie? Warto kontynuować opowiadanka o Pusi? Swoją drogą zainspirowałam się moimi własnymi kotami, dodając nową postać, ale to będzie bardziej widoczne, gdy wstawię posta o moim najmłodszym kocie - Natsu.
Do następnego!
Milka2909
Promienie słoneczne wpadały przez okno, przyjemnie ogrzewając kawałek podłogi i puszysty różowy fotel, ozdobiony koronkami. To właśnie na nim leżała teraz majestatycznie, puszystym brzuszkiem do góry, biała kotka z różową obróżką. Od czasu, gdy drzewo wybiło dziurę w ścianie domu, babcia Gienia postanowiła zamieszkać w mieszkaniu, które zafundowało jej któreś z wnucząt. Nie żeby Pusia zwróciła na to uwagę. Co prawda przez pierwszy tydzień otoczenie pachniało trochę inaczej, ale jedzenie zawsze było w misce, więc kto by się przejmował.
W tym właśnie momencie czułe ucho kotki drgnęło nieznacznie, gdy usłyszała znajomy dźwięk. Ma jeszcze trochę czasu. Przeciągnęła się, zeskoczyła z fotela i powolutku przedreptała do miski. Ledwo zdążyła usiąść i zastygnąć w oczekiwaniu, a skrobanie klucza w zamku ucichło i drzwi się otworzyły.
Coś było inaczej. Pusia przyjrzała się swojej pani. Jak zwykle staruszka najpierw postawiła na podłodze torby z zakupami, a potem uśmiechnęła się powitalnie do kotki, która zazwyczaj odpowiadała spojrzeniem nieobchodziszmnieDajJeść, tym razem jednak cofnęła się dwa kroki, patrząc nieufnie. Zapach. Coś nowego i na pewno nie pochodzącego reklamówki na podłodze. Cokolwiek to było, Pusia nie chciała mieć z tym nic wspólnego.
Babcia uśmiechnęła się jeszcze szerzej i powiedziała coś do swojej torebki, po czym sięgnęła do niej i wyciągnęła coś, co wyglądało jak przejechany przez ciężarówkę szczur. A w każdym razie tak wyglądało w porównaniu z taką piękną i majestatyczną kotką jak Ona.
- Pusia, kochanie. Poznaj swojego nowego braciszka!
No chyba nie! Zastanowiła się, czy kiedykolwiek zrobiła coś tak złego, żeby teraz właścicielka zsyłała na nią taką karę. Jasne, zabiła kilka ptaków, dekorując przy tym podłogę w każdym pomieszczeniu czarnymi piórami, z czego babcia nie była zadowolona. Ale to nie mogło być aż tak złe, żeby zasłużyć na taki los. A co z tymi wszystkimi martwymi myszami, które dała babci w prezencie z dobrego serca? Czasami nawet zjadała tę niesmaczną część, żeby Babcia cieszyła się najlepszym. A ona odpłaca jej się w taki sposób? Przyprowadzając tego....tego...wypłosza?!
Już nawet nie zamierzała czekać na jedzenie. Wstała i z gracją przeszła do sypialni i położyła się na łóżku. I tak wyjdzie na jej. Pokaże temu paskudztwu co oznacza pojawianie się na jej własnym terytorium!
Okay, to by było na tyle! Co sądzicie? Warto kontynuować opowiadanka o Pusi? Swoją drogą zainspirowałam się moimi własnymi kotami, dodając nową postać, ale to będzie bardziej widoczne, gdy wstawię posta o moim najmłodszym kocie - Natsu.
Do następnego!
Milka2909
Komentarze
Prześlij komentarz