Mój pomysł, co sądzicie?
Witam serdecznie wszystkich, którzy z jakiś powodów trafili na mojego bloga :) Jak wspomniałam w pierwszym poście, może kiedyś zacznę wstawiać tu moją książkę - ale jeszcze nie teraz. Jako, że nie mam zielonego pojęcia jakie opisy by wam tu jeszcze wstawić (jak coś chcecie to piszcie w komentarzach, albo na e-maila), z resztą opis każdego anime możecie znaleźć na odpowiednich stronach, więc postanowiłam napisać dla was trochę wypocin. To co tu przeczytacie, nie było pisane nigdy na brudno - piszę od razu co mi do głowy przyjdzie - więc proszę o wyrozumiałość :)
Weszła do budynku. Jego budowa była dziwna i stanowczo przeczyła prawom fizyki (już samo to, że budynek unosił się dwadzieścia metrów nad ziemią, z którą łączyły go tylko szerokie schody, ale kto by zwracał na to uwagę). Gil powiedział, że znajdzie tutaj kogoś, kto jej pomoże, ale chyba musiały mu się miejsca pomylić, nie było tam żywego -ani nawet martwego- ducha. Rozejrzała się. Chyba jednak będzie musiała znaleźć inny sposób na powrót do domu. Odwróciła się i zaczęła iść z powrotem w stronę schodów, kiedy usłyszała dziwny hałas.
Brzmiało to tak jak gdyby upuścić z dużej wysokości wiele mocno hałasujących garnków i innych metalowych naczyń. Stanowczo nie powinno mnie to ciekawić, pomyślała, chodzenie w stronę podejrzanych hałasów zawsze sprowadza na ludzi nieszczęścia. Po czym poszła w stronę hałasu, czyli na taras (jak już było wspomniane, budynek był dziwny. Można tam znaleźć każdy rodzaj architektury oraz każdy pokój o jakim pomyślimy, żeby go szukać*).Jeżeli człowiek się uprze, mógłby nazwać to miejsce pomieszczeniem, jednak nie miało ono dachu a podłoga i ściany, mierzące zaledwie metr były ze szkła. No, może nie ze zwykłego szkła, gdyż wyglądała na bardzo mocną, jednak doskonale widać było znajdujący się w dole ogród. Źródłem hałasu był chłopak, na oko w jej wieku, przysypany w tym momencie różnie powyginanymi kawałkami metali, których zastosowania pozostaje tajemnicą, pewnie nawet dla twórcy. Podeszła, by pomóc mu się wydostać.
Był od niej dużo wyższy ale nie dziwiła się temu, prawie każdy kogo spotkała był wyższy. Miał on krótkie, jednak na tyle długie by związać je w kitkę, włosy. Dalszy opis zupełnie odróżniał go od ludzi z naszego świata. Chociażby kolor jego włosów, które były... granatowe. Lekki strach w niej, budziły jego oczy o pionowych źrenicach, jak u gadów i w kolorze...cóż...na razie były szare, jednak, jak się później dowiedziała, zmieniały kolor w zależności od nastroju. Ubrany był w białą koszulę, na którą nałożył metalową kamizelkę, zapewne służącą jako zbroja, oraz luźne czarne spodnie wepchnięte do wysokich skórzanych butów.
- Kim jesteś? I Przede wszystkim dlaczego tu jesteś? - nie ukrywał zdziwienia jej widokiem
- Nazywam się Ela. Przyszłam tutaj, ponieważ potrzebuję pewnej pomocy, a ktoś mi powiedział, że uzyskam ją tutaj - naprawdę ...dlaczego mówiła w takim staroświeckim i oficjalnym stylu? Ten chłopak dziwnie na nią działał, to chyba przez to.
- Jasne! - uśmiechnął się promiennie. Najwyraźniej nie potrzebował słyszeć nic więcej. Pozbierał szybko narobiony bałagan.
-Chodźmy może do salonu, napijesz się herbaty - kolor jego oczu zmienił się na zielony - Wtedy opowiesz mi w czym mam pomóc - Zadziwiające, mimo że ta osoba powinna budzić w niej strach, to jednak mu w całości ufała. No nic, skoro Gilbert powiedział, że pomoże, w takim razie pomoże. Miała nadzieję, że szybko będzie mogła wrócić do codziennego życia. Jednak, czy aby na pewno się uda?
W każdym razie tak to wygląda...może kiedyś wymyślę całą historię. Mam nadzieję że przeczytanie tego nie było dla was zbyt męczące, choć ja sama jestem całkiem zadowolona z mojego dzieła. Do następnego razu, a jak macie jakieś uwagi to piszcie w komentarzach pod postem lub na e-maila.
Milka2909
Weszła do budynku. Jego budowa była dziwna i stanowczo przeczyła prawom fizyki (już samo to, że budynek unosił się dwadzieścia metrów nad ziemią, z którą łączyły go tylko szerokie schody, ale kto by zwracał na to uwagę). Gil powiedział, że znajdzie tutaj kogoś, kto jej pomoże, ale chyba musiały mu się miejsca pomylić, nie było tam żywego -ani nawet martwego- ducha. Rozejrzała się. Chyba jednak będzie musiała znaleźć inny sposób na powrót do domu. Odwróciła się i zaczęła iść z powrotem w stronę schodów, kiedy usłyszała dziwny hałas.
Brzmiało to tak jak gdyby upuścić z dużej wysokości wiele mocno hałasujących garnków i innych metalowych naczyń. Stanowczo nie powinno mnie to ciekawić, pomyślała, chodzenie w stronę podejrzanych hałasów zawsze sprowadza na ludzi nieszczęścia. Po czym poszła w stronę hałasu, czyli na taras (jak już było wspomniane, budynek był dziwny. Można tam znaleźć każdy rodzaj architektury oraz każdy pokój o jakim pomyślimy, żeby go szukać*).Jeżeli człowiek się uprze, mógłby nazwać to miejsce pomieszczeniem, jednak nie miało ono dachu a podłoga i ściany, mierzące zaledwie metr były ze szkła. No, może nie ze zwykłego szkła, gdyż wyglądała na bardzo mocną, jednak doskonale widać było znajdujący się w dole ogród. Źródłem hałasu był chłopak, na oko w jej wieku, przysypany w tym momencie różnie powyginanymi kawałkami metali, których zastosowania pozostaje tajemnicą, pewnie nawet dla twórcy. Podeszła, by pomóc mu się wydostać.
Był od niej dużo wyższy ale nie dziwiła się temu, prawie każdy kogo spotkała był wyższy. Miał on krótkie, jednak na tyle długie by związać je w kitkę, włosy. Dalszy opis zupełnie odróżniał go od ludzi z naszego świata. Chociażby kolor jego włosów, które były... granatowe. Lekki strach w niej, budziły jego oczy o pionowych źrenicach, jak u gadów i w kolorze...cóż...na razie były szare, jednak, jak się później dowiedziała, zmieniały kolor w zależności od nastroju. Ubrany był w białą koszulę, na którą nałożył metalową kamizelkę, zapewne służącą jako zbroja, oraz luźne czarne spodnie wepchnięte do wysokich skórzanych butów.
- Kim jesteś? I Przede wszystkim dlaczego tu jesteś? - nie ukrywał zdziwienia jej widokiem
- Nazywam się Ela. Przyszłam tutaj, ponieważ potrzebuję pewnej pomocy, a ktoś mi powiedział, że uzyskam ją tutaj - naprawdę ...dlaczego mówiła w takim staroświeckim i oficjalnym stylu? Ten chłopak dziwnie na nią działał, to chyba przez to.
- Jasne! - uśmiechnął się promiennie. Najwyraźniej nie potrzebował słyszeć nic więcej. Pozbierał szybko narobiony bałagan.
-Chodźmy może do salonu, napijesz się herbaty - kolor jego oczu zmienił się na zielony - Wtedy opowiesz mi w czym mam pomóc - Zadziwiające, mimo że ta osoba powinna budzić w niej strach, to jednak mu w całości ufała. No nic, skoro Gilbert powiedział, że pomoże, w takim razie pomoże. Miała nadzieję, że szybko będzie mogła wrócić do codziennego życia. Jednak, czy aby na pewno się uda?
W każdym razie tak to wygląda...może kiedyś wymyślę całą historię. Mam nadzieję że przeczytanie tego nie było dla was zbyt męczące, choć ja sama jestem całkiem zadowolona z mojego dzieła. Do następnego razu, a jak macie jakieś uwagi to piszcie w komentarzach pod postem lub na e-maila.
Milka2909
Komentarze
Prześlij komentarz