Oneshot

Tak się z Pat nudzimy, że postanowiłyśmy coś dla was napisać ;) Kontynuacji nie będzie ze względu na poważna i nieuleczalną chorobę zwaną lenistwem. Lets enjoy!

Wokół zaludnionego stołu zapadła cisza. W końcu odezwała się cichutko jedna osoba
 - To może widelec?
 - Jednak ja jestem za łyżką - odezwał się niski okularnik z miną ważniaka
 Potężnie umięśniony mężczyzna z kozią bródką wstał po przeciwnej stronie mebla
 - Dorsz
 - Sugar, rozmawiamy, czym powinniśmy zjeść tego pomidora. Co ma do tego dorsz? - spytała korpulentna pani w dużym kapeluszu
 - Zjedzmy go za pomocą dorsza! - spod stołu wylazł dziesięciolatek w głupiej czapce.
 - To jest bez sensu! - odezwał się smerf, który wyszedł zza dzbanka z herbatą.
 - Czy ktoś jeszcze widzi smerfa? - spytał koleś w kaftanie bezpieczeństwa i wiosłem na plecach.
 Postacie spojrzały po sobie
 - Bo wiecie, to co ja widzę, nie zawsze jest realne, na przykład widzę, że pies pani McDonnagal właśnie zjada waszego pomidora.
Wszystkie oczy zwróciły się na stół, gdzie niebieski ludzik odrywał duże kawałki warzywa i rzucał je psu, który z apetytem wszystko wsuwał. Włącznie z talerzem.
  - To co my teraz zjemy? - jęknął koleś od widelca
  - Czy wy naprawdę w piętnaście osób chcieliście zjeść jednego pomidora? - zapytał milczący dotąd mężczyzna z obfitym zarostem
    - A nie?
    - A tak?
    - No, w sumie...mamy jeszcze trzy...
Wokół zaludnionego stołu zapadła cisza. W końcu odezwała się cichutko jedna osoba
 - To może widelec?
 - Jednak ja jestem za łyżką - odezwał się niski okularnik z miną ważniaka
 Potężnie umięśniony mężczyzna z kozią bródką wstał po przeciwnej stronie mebla
 - Dorsz
 - Sugar, rozmawiamy, czym powinniśmy zjeść tego pomidora. Co ma do tego dorsz? - spytała korpulentna pani w dużym kapeluszu
 - Zjedzmy go za pomocą dorsza! - krzyknął dziesięciolatek w głupiej czapce.
 - To jest bez sensu! - odezwał się smerf, który wyszedł zza dzbanka z herbatą.
 - Czy ktoś jeszcze widzi smerfa? - spytał koleś w kaftanie bezpieczeństwa i wiosłem na plecach.
 Postacie spojrzały po sobie
 - Bo wiecie, to co ja widzę, nie zawsze jest realne, na przykład widzę, że pies pani McDonnagal właśnie zjada waszego pomidora.
Wszystkie oczy zwróciły się na stół, gdzie niebieski ludzik odrywał duże kawałki warzywa i rzucał je psu, który z apetytem wszystko wsuwał. Włącznie z talerzem.
  - To co my teraz zjemy? - jęknął koleś od widelca
  - Czy wy naprawdę w piętnaście osób chcieliście zjeść jednego pomidora? - zapytał milczący dotąd mężczyzna z obfitym zarostem
    - A nie?
    - A tak?
    - No, w sumie...mamy jeszcze dwa...
Wokół zaludnionego stołu zapadła cisza. W końcu odezwała się cichutko jedna osoba
 - To może widelec?
 - Jednak ja jestem za łyżką - odezwał się niski okularnik z miną ważniaka
 Potężnie umięśniony mężczyzna z kozią bródką wstał po przeciwnej stronie mebla
 - Dorsz
 - Sugar, niech cię cholera, co ma do tego dorsz? - spytała korpulentna pani w dużym kapeluszu
 - Zjedzmy go za pomocą dorsza! - krzyknął dziesięciolatek w głupiej czapce.
 - To jest bez sensu! - odezwał się smerf, który wyszedł zza dzbanka z herbatą.
 - Czy ktoś jeszcze widzi smerfa? - spytał koleś w kaftanie bezpieczeństwa i wiosłem na plecach.
 Postacie spojrzały po sobie
 - Bo wiecie, to co ja widzę, nie zawsze jest realne, na przykład widzę, że pies pani McDonnagal właśnie zjada waszego pomidora.
Wszystkie oczy zwróciły się na stół, gdzie niebieski ludzik odrywał duże kawałki warzywa i rzucał je psu, który z apetytem wszystko wsuwał. Włącznie z talerzem.
  - To co my teraz zjemy? - jęknął koleś od widelca
  - Serio? - zapytał milczący dotąd mężczyzna z obfitym zarostem
    - A nie?
    - A tak?
    - No, w sumie...mamy jeszcze jednego...
Wokół zaludnionego stołu zapadła cisza. W końcu odezwała się cichutko jedna osoba
 - To może widelec?
 - Jednak ja jestem za łyżką - odezwał się niski okularnik z miną ważniaka
 Potężnie umięśniony mężczyzna z kozią bródką wstał po przeciwnej stronie mebla
 - Dorsz
 - Sugar, rozmawiamy, czym powinniśmy zjeść tego pomidora. Co ma do tego dorsz? - spytała korpulentna pani w dużym kapeluszu
 - Zjedzmy go za pomocą dorsza! - dziesięciolatek w głupiej czapce wrócił pod stół.
 - To jest bez sensu! - odezwał się smerf, który wyszedł zza dzbanka z herbatą.
 - Czy ktoś jeszcze widzi smerfa? - spytał koleś w kaftanie bezpieczeństwa i wiosłem na plecach
 Postacie spojrzały po sobie
 - Bo wiecie, to co ja widzę, nie zawsze jest realne, na przykład widzę, że pies pani McDonnagal właśnie zjada waszego pomidora.
Wszystkie oczy zwróciły się na stół, gdzie niebieski ludzik odrywał duże kawałki warzywa i rzucał je psu, który z apetytem wszystko wsuwał. Włącznie z talerzem.
  - To co my teraz zjemy? - jęknął koleś od widelca
  - Czy wy naprawdę w piętnaście osób chcieliście zjeść jednego pomidora?! -krzyknął mężczyzna z obfitym zarostem
    - A nie?
    - A tak?
    - No dobra, wygrałeś. Zaraz powinni przyjechać z tej cholernej pizzerii, kto płaci?

To by było na tyle. Co sądzicie? Pozdrowionka od Milki i Pat ;)

Komentarze