O.Z.S.M. Dywizja I Rozdział 7

Ktoś się stęsknił? Oto wspaniała ja i kolejny rozdział oposów! 

 - Elen sila lumenn' omentielmo!
    Wszyscy zebrani na placu patrzyli w osłupieniu na Milkę, która pojawiła się nagle, jakby wyrosła spod ziemi. Już pomijając fakt, że generał wyskoczyła z jakimiś dziwnymi i niezrozumiałymi słowami, bo do tego już wszyscy przywykli, ale to że jadła przy tym hamburgera, przebrana za hobbita było czymś nowym.
    - Dzień Dobry, pani generał - jako pierwsza głos zabrała Sara - Widzę, że dobrze się pani bawi.
    Milka zerknęła na nią i tylko pokiwała głową, wciąż przeżuwając ugryzionego kotleta.  Wyglądała przy tym jak mała dziewczynka. Kiedy w końcu zjadła, skierowała wzrok na stojący tuż obok bus, po czym obdarowała każdego na placu świdrującym spojrzeniem. A trzeba przyznać, że kiedy chciała, jej zielone oczy zdawały się przeszywać i docierać nawet do najskrytszych myśli.
    Felicja szczerze nie znosiła, kiedy generał patrzyła na nią w ten sposób, choć fascynowało ją jakim cudem ktoś kto wygląda i zachowuje się tak dziecinnie, potrafi nadać swojemu spojrzeniu tak dojrzały i wręcz groźny wyraz. Z trudem powstrzymała śmiech, kiedy wzrok Milki dotarł do Mikołaja, który mimo dłuższego stażu w pierwszej dywizji, zdenerwował się do tego stopnia, że krzyknął jedynie „przepraszam!“ i schował się w busie.
    - Pięćdziesiąt procent - wymamrotała pod nosem jego szefowa, która jakby nie zauważyła reakcji kaprala i dalej kontynuowała „przegląd wojska“.
    - Jest jeszcze Igi. Leży nieprzytomny w busie - wtrąciła Wiktoria, najwyraźniej jedyna osoba, która ogarnęła o co chodziło Pierwszej. Sama generał na wspomnienie dodatkowej osoby zmarszczyła brwi i wyciągnęła z kieszeni kalkulator. Po ustaleniu poprawnego wyniku, zadowolona wrzuciła urządzenie z powrotem do hobbickiego płaszcza.
    - Dobra! Nawet nieźle. Odliczmy kto jest i dlaczego reszty nie ma. Dywizja pierwsza! Ja jestem, tamtengościucozwiałdobusa jest, no chyba że wyskoczył przez okno z drugiej strony i moja starsza oficer jest. Dalej, dywizja czwarta...
    - No jest Igi...pozostali są chyba w szpitalu - zareagowała siostra Igora, ze względu na brak przytomnych reprezentantów Czwórki
    - To chyba nie mogę mieć im tego za złe...jakie ja mam jeszcze dywizje? Ósma?
    - Jestem - odmeldowała się Sara, wychodząc z busa, do którego weszła przed chwilą, aby sprawdzić stan Igora - a Mikołaj jeszcze nie uciekł przez okno
    - A reszta?
    - Zdaje się, że nie byli w stanie uwolnić się z pracy
    - Na nich mogę się wkurzać, prawda? Nie ważne, pomyślę o tym później. Kto jeszcze? Dziesiątka?
 Wszyscy rozejrzeli się w poszukiwaniu generała Dziesiątego, który stał obok nich jeszcze chwilę temu.
    - X? Gdzie jesteś? - zawołała Wiktoria w przestrzeń - Mam ziemniaki!
Głuchy plask oznajmił wszystkim, że poszukiwany właśnie spadł z pobliskiego drzewa niczym wór kartofli.
    - Gdzie ziemniaki?
    - Dostaniesz później, masz nas zameldować, amebo
    Felicja odniosła wrażenie, że osoba, która oficjalnie jest generałem dziesiątej dywizji, nie jest osobą, która obejmuje to stanowisko w praktyce. Wolała jednak nie wypowiadać tego na głos, bo jeszcze skończyłaby jak Igor.
    Po tym, jak Msr. X zameldował, że w rzeczy samej jest, a Wiktoria dopowiedziała resztę wymaganych przez Milkę informacji, wszyscy wsiedli do busa i rozsiedli się wygodnie. Ostatnia wsiadła Pierwsza, moszcząc się na siedzeniu kierowcy. Przyjrzała się z zaciekawieniem całej aparaturze i pokręciła odrobinę kierownicą.
    - Dobra, to jak się tym jeździ?


Skończyłam! To już drugi post w ciągu tygodnia ^^ Dla skorygowania jedynie wspomnę, że mój wzrok nie jest w rzeczywistości aż tak przerażający ;) 
 Pozdrawiam wszystkich i do następnego!
Milka

Komentarze