O.Z.S.M Dywizja V – Rozdział 2: Reszta zgrai, część 1

Cześć i czołem! Oto kolejna dawka Piątej Dywizji! Mój styl pisania jest "dosyć" obszerny więc dzisiejszy rozdział muszę podzielić na dwie części... Ups?
W każdym razie mam nadzieję, że mimo wszystko przypadnie Wam do gustu xD
Miłego czytania!

  Dopiero z bliska pojął, jaki ten ich szpital był wielki! Niestety nie mógł zbytnio oddawać się kontemplacji swojego nowego lokum, gdyż rosyjska laska nie pozwalała o sobie zapomnieć... Przeczuwał, że jego towarzyszka zaraz zrobi jakiś raban.
- Gdzie się podział ten cały Sierżant? Jak mu tam było? - dziewczyna zastanawiała się na głos, z lekka szepcząc. Niemniej jednak Cyril dobrze ją słyszał. Szła niepokojąco blisko niego, co sprawiało, że w porównaniu z jej obecną aparycją wydawał się samemu sobie irytująco niski... Natomiast ona rozejrzała się dookoła, kogoś wypatrując. W końcu zniecierpliwiła się i przeraźliwie wrzasnęła – ROLAND!!!
- Jeśli chodziło Ci o mnie, moja droga Generał, to mam na imię Roman – ciemnowłosy, wysoki chłopak zbliżył się do nich poirytowany, jednak wyraźnie starał się okazywać minimum szacunku do Rosjanki. Mimochodem świeżak zauważył, że Roman jest całkiem przystojny... Nie, żeby myślał o innych facetach w ten sposób!... Po prostu zrobiło mu się odrobinę przykro, że on sam tak nie wygląda.
- Nu, nu. W końcu wykrzyczałam imię na literę "R", tak? Wiele się nie pomyliłam, więc z czym masz problem? - błyskawicznie odparowała ten słowny cios.
- Mogłaś po prostu zawołać "Sierżant", byłoby przecież wiadomo o kogo chodzi...    
- Nie przyszło mi to do głowy, ponimajesz? Życie nie jest takie, że można zawsze i wszędzie o wszystkim pamiętać!... A tak w ogóle to nie pyskuj mi tutaj!
- Czego właściwie ode mnie pani chce? - spytał Sierżant, zrezygnowany. Widać było, że brakuje mu siły na kłótnie z jej tokiem rozumowania.    
- Świeżak – przedstawiła, wskazując na Cyrila jak na jakąś nagrodę w teleturnieju. - Ma na imię... Czekaj... Chwila... - przypomnienie sobie imienia zdecydowanie nastręczało jej problemów. W końcu jej oczy rozszerzyły się na skutek nagłego olśnienia. Klasnęła w dłonie, podskakując lekko, a potem wyrzuciła ramiona w górę, pokazując obiema rękami gest victorii. - MAM! To jest Kiriłł!
- Eeeeemm – "Kiriłł" nie wiedział co na to odpowiedzieć... - P-przepraszam, ale tak właściwie to Cyril mam na imię...
- Toteż przecież mówię! Poniatno? Jak jest Cyril po rosyjsku? - obruszyła się mocno, trochę wydymając przy tym usta podobnie do dziecka. To dziwne, że z taką miną nadal wyglądała na dwadzieścia lat... Ciekawe właściwie, w jakim serio była wieku. Oczywiście nie odpowiedział na jej pytanie, gdyż odpowiedzi tej nie znał. - Kiriłł! Więc dla mnie jesteś Kiriłł, bo inaczej i tak Cię nie zapamiętam, chłopcze. Pogódź się ze swym losem. A, Ronald! Zajmij się nim – rzuciła na odchodne i pomachała im przez ramię, idąc w stronę szpitala.    
- Jestem. Roman. A nie. Jakiś. Rudy. Wypłosz. Z Harry'ego. Pottera. Kobito. - wycedził gniewnie pod nosem, ale nie odezwał się głośniej z obawy, iż Generał mogłaby go usłyszeć. W końcu obrócił się w stronę zupełnie nieogarniętego nowego.
- No cześć. Jestem Roman. Opiekuję się nowymi w Dywizji. Najczęściej nazywają mnie Sierżantem Od Rekrutów.
- Sierżantem? - do ciemnej masy w końcu zaczęło docierać to, co się wokół działo. - Urzędniczka przy rejestracji mówiła coś o generale, kapralu, starszym oficerze i młodszym, ale...
- Taaa. Sprawa jest taka, że młodszy oficer to raczej względne stanowisko. Zajmował je jeden taki gość, ale wnerwił naszą Generał, więc stwierdziła sobie, że wlepi mu karę, a samo stanowisko usunie, skoro się ono nie przydaje. Dlatego mamy tylko Generał, Kaprala standardowo nazywanego też wice Generałem i Starszego Oficera.
- To gdzie ty jesteś w tym wszystkim?
- Oficjalnie nie zajmuję żadnego stanowiska. Po prostu jak się Generał Katii nudzi to nadaje ot tak sobie stopnie ludziom, którzy do czegoś konkretnego się jej przydają. Dzięki temu, jej zdaniem, łatwiej stwierdzić kto jest kim. I tak zostałem Sierżantem.
- Czyli... - chłopaczyna nie chciał obrazić rozmówcy, ale nie wiedział jak ubrać w słowa swoje przypuszczenia. - Tak naprawdę nie znaczysz więcej niż wszyscy inni? 
- Zgadza się. Większość jakichś imprez międzydywizyjnych, czy coś omija nas, szaraczków. Cóż poradzić – rekruter wzruszył ramionami, kompletnie obojętny. - Zawsze mamy nasze własne, wewnętrzne "Tusowki" i wycieczki w Piątce. Są całkiem spoko. Trzeba przyznać, że na organizacji to się Katia zna.
- Chwila... Ta cała Katia to tamta rosyjska... Ale ona miała jakoś inaczej na imię...
- No, Jekatierina. W skrócie Katia – nowy kolega obdarzył Cyrila takim spojrzeniem, jakby rozmawiał z człowiekiem niedorozwiniętym umysłowo i jakby ten fakt go trochę denerwował. - Generał nasza.
- To czekaj... To serio jest Generał...? Czyli, że ona... Naprawdę jest Generałem... ? - świeżak był w niebotycznym szoku, jakby po raz pierwszy o tym słyszał.    
- Przecież gadam o tym cały czas. I wątpię, żeby ona ci się wcześniej nie przedstawiła... - w oczach swego nowo poznanego kamrata nasz bohater dyskredytował się coraz bardziej.
- N-no mówiła... Ale myślałem, że sobie ze mnie jaja robi, albo coś! No bo weź! Jak taka dziewczyna może zajmować jakieś wysokie stanowisko w organizacji wojskowej... ?!
  W tym momencie usłyszeli wybuch dźwięcznego, lekko cynicznego śmiechu…

[Edycja z 18. 01. 2018r. - dodanie objaśnień:]
Objaśnienia obcojęzyczne:
Nu (ros.) - no
Ponimajesz (ros.) - rozumiesz
Poniatno (ros.) - zrozumiale
Tusowki (ros.) - potocznie: imprezy rozrywkowe*
   *Dodatkowe info: słowo to weszło do słownika całej Dywizji V jako określenie na ich wewnątrz dywizyjne potańcówki. Mają też inne wydarzenia, lecz "Tusowki" są najczęstszymi i jednymi z popularniejszych. "Tusowki" zawsze organizuje Katia.

PS. W drugiej części rozdziału akcja zdecydowanie się rozwinie, więc polecam tam zajrzeć ^^
Wasza Constabla

Komentarze