Pusia rozdział 2
Witka Wszystkim!! Cieszę się, że popularność mojego bloga rośnie. Dziękuję za wasze maile, wszystkie sprawiają nam niemałą radość. Dawno nie pisałam o Pusi, więc chyba czas coś napisać, ale cóż mogę zrobić, skoro wzoruję się na opowiadanku Tenshi (która ostatnio często próbuje mnie wysłać do Kaśki. Ale ja się nie dam!!) i nie chcę czegoś skiełbasić. Moje opowiadanie zostało jednak ogłoszone "Stefanem&Zdziśkiem od drugiej strony", gdyż, jak już zapewne wiecie, łączymy obie historie. Zapraszam do przeczytania o kolejnych wydarzeniach, tym razem z punktu widzenia naszego kotka :).
Zbudził ją niewyobrażalny hałas i to nie tylko z kociego punktu widzenia. Dźwięk dobiegał z okolic okna, więc czujnie spojrzała w tamtym kierunku. Naszła ją nagła obawa, że gdy babcia wróci, może mieć jej za złe, chwilowy brak jednej ze ścian. Z ociąganiem, możliwym tylko u kota, zsunęła się po cichu z fotela. Chciała sprawdzić, co spowodowało chwilowe pustki w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się okno - oraz ściana, ale to już pomińmy, babcia nawet nie zauważy. Problemem jest brak okna i jej ulubionego storczyka!
Usłyszała jakąś rozmowę, skądś kojarzyła te głosy. Rozejrzała się i ujrzała dwie dyskutujące o czymś wiewiórki - te same, które kłóciły się w parku. Postanowiła podejść i spytać dlaczego w salonie leży brzoza.
Koty jednak mają to do siebie, że chodzą niesamowicie cicho, więc jej kroków nie usłyszały nawet czułe uszy intruzów. Przysłuchała się ich rozmowie. Orzechy? Tylko o to chodziło? Mogli podejść i poprosić, babcia Gienia oddałaby im 2/3 zapasów. Nie musieli rozwalać domu... - myślała
Taka sytuacja nie trwała jednak długo, gdyż w końcu gryzonie zorientowały się, że coś jest nie tak. Z jakiegoś powodu jeden z nich podbiegł do Pusi i zaczął ją walić pięściami - nie, żeby bolało, to po prostu było wkurzające
- Zdzisiek! Na Wielkiego Wiewiórczyna, zostaw tego kota! Wiejemy! - Cóż, druga wiewiórka wydała się troszeczkę bardziej rozsądna. Kocica westchnęła
- Wiesz, że jedno uderzenie w czarnego kota składa się na jeden rok totalnego nieszczęścia?* - skierowała słowa ku wciąż okładającej ją wiewiórce - Oczywiście, jeżeli kot ci wybaczy, może to zneutralizować.
- Zdzisiek! To nie jest... - Nie dokończył, gdyż jego przyjaciel padł na ziemię z krzykiem:
- O wybacz mi wielki Kocie, jeśli trzeba będę ci służył po obiad!! - później nie mogę, mam poobiednią drzemkę, a następnie muszę iść do dentysty, przez Stefana mnie zęby bolą.
- Jak to przeze mnie?!
- No bo powiedziałeś mi, że to co zrobiłem jest niemożliwe, więc mnie zęby zaczęły boleć... - dyskutowali jeszcze przez chwilę nad sprawą drzew, bobrów, wiewiórek oraz możliwości i niemożliwości zrobienia niektórych rzeczy.
Pusia tego nie słuchała poszła do kuchni i przyniosła stamtąd wielką (jak dla wiewiórek) torbę orzechów. Niedoszłym złodziejom rozbłysły oczy na ich widok.
- Dostaniecie je, jeżeli naprawicie ścianę i posprzątacie tutaj - powiedziała - Mam w domu jeszcze dwie takie torby, więc jeśli dobrze się spiszecie otrzymacie wszystko.
Stefan spojrzał w stronę zniszczonej ściany
- To przecież niemoż...
- Jasne, że to zrobimy! - wszedł mu w słowo przyjaciel - To nie może być trudne, chodź Stefku. Damy radę? Tak damy radę!!
Kotka wolała nie patrzeć na to co tym razem zrobią z salonem, więc skuliła się na swoim ukochanym fotelu i ponownie usnęła. Te wiewiórki i tak nie znajdą w jej domu orzechów, są dobrze ukryte...
To na tyle, dalszą część akcji pozostawiam do S&Z, gdyż moja Pusia już nie ogląda ich poczynań tylko śni o wielkiej puszce karmy. Do następnego i jak macie jakieś ciekawe pomysły na recenzyjki, czy coś do naszych opowiadań, piszcie, na prawdę cieszymy się z waszych maili, a jedynym powodem opóźnienia w recenzyjkach jest, z mojej strony to, że wzięłam się za obejrzenie trochę ciężkiego, jak dla mnie anime. Życzę wszystkim miłego tygodnia :)
Milka2909
* Taaaak, Pusia jest czarnym kotem...to przez słabość autorki do czarnych kotów, ale wiem, że spodziewaliście się bielutkiego, puszystego kotka z morderczym spojrzeniem i w różowej kokardce...cóż jedno się zgadza, nic nie przebije jej spojrzenia.
Zbudził ją niewyobrażalny hałas i to nie tylko z kociego punktu widzenia. Dźwięk dobiegał z okolic okna, więc czujnie spojrzała w tamtym kierunku. Naszła ją nagła obawa, że gdy babcia wróci, może mieć jej za złe, chwilowy brak jednej ze ścian. Z ociąganiem, możliwym tylko u kota, zsunęła się po cichu z fotela. Chciała sprawdzić, co spowodowało chwilowe pustki w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się okno - oraz ściana, ale to już pomińmy, babcia nawet nie zauważy. Problemem jest brak okna i jej ulubionego storczyka!
Usłyszała jakąś rozmowę, skądś kojarzyła te głosy. Rozejrzała się i ujrzała dwie dyskutujące o czymś wiewiórki - te same, które kłóciły się w parku. Postanowiła podejść i spytać dlaczego w salonie leży brzoza.
Koty jednak mają to do siebie, że chodzą niesamowicie cicho, więc jej kroków nie usłyszały nawet czułe uszy intruzów. Przysłuchała się ich rozmowie. Orzechy? Tylko o to chodziło? Mogli podejść i poprosić, babcia Gienia oddałaby im 2/3 zapasów. Nie musieli rozwalać domu... - myślała
Taka sytuacja nie trwała jednak długo, gdyż w końcu gryzonie zorientowały się, że coś jest nie tak. Z jakiegoś powodu jeden z nich podbiegł do Pusi i zaczął ją walić pięściami - nie, żeby bolało, to po prostu było wkurzające
- Zdzisiek! Na Wielkiego Wiewiórczyna, zostaw tego kota! Wiejemy! - Cóż, druga wiewiórka wydała się troszeczkę bardziej rozsądna. Kocica westchnęła
- Wiesz, że jedno uderzenie w czarnego kota składa się na jeden rok totalnego nieszczęścia?* - skierowała słowa ku wciąż okładającej ją wiewiórce - Oczywiście, jeżeli kot ci wybaczy, może to zneutralizować.
- Zdzisiek! To nie jest... - Nie dokończył, gdyż jego przyjaciel padł na ziemię z krzykiem:
- O wybacz mi wielki Kocie, jeśli trzeba będę ci służył po obiad!! - później nie mogę, mam poobiednią drzemkę, a następnie muszę iść do dentysty, przez Stefana mnie zęby bolą.
- Jak to przeze mnie?!
- No bo powiedziałeś mi, że to co zrobiłem jest niemożliwe, więc mnie zęby zaczęły boleć... - dyskutowali jeszcze przez chwilę nad sprawą drzew, bobrów, wiewiórek oraz możliwości i niemożliwości zrobienia niektórych rzeczy.
Pusia tego nie słuchała poszła do kuchni i przyniosła stamtąd wielką (jak dla wiewiórek) torbę orzechów. Niedoszłym złodziejom rozbłysły oczy na ich widok.
- Dostaniecie je, jeżeli naprawicie ścianę i posprzątacie tutaj - powiedziała - Mam w domu jeszcze dwie takie torby, więc jeśli dobrze się spiszecie otrzymacie wszystko.
Stefan spojrzał w stronę zniszczonej ściany
- To przecież niemoż...
- Jasne, że to zrobimy! - wszedł mu w słowo przyjaciel - To nie może być trudne, chodź Stefku. Damy radę? Tak damy radę!!
Kotka wolała nie patrzeć na to co tym razem zrobią z salonem, więc skuliła się na swoim ukochanym fotelu i ponownie usnęła. Te wiewiórki i tak nie znajdą w jej domu orzechów, są dobrze ukryte...
To na tyle, dalszą część akcji pozostawiam do S&Z, gdyż moja Pusia już nie ogląda ich poczynań tylko śni o wielkiej puszce karmy. Do następnego i jak macie jakieś ciekawe pomysły na recenzyjki, czy coś do naszych opowiadań, piszcie, na prawdę cieszymy się z waszych maili, a jedynym powodem opóźnienia w recenzyjkach jest, z mojej strony to, że wzięłam się za obejrzenie trochę ciężkiego, jak dla mnie anime. Życzę wszystkim miłego tygodnia :)
Milka2909
* Taaaak, Pusia jest czarnym kotem...to przez słabość autorki do czarnych kotów, ale wiem, że spodziewaliście się bielutkiego, puszystego kotka z morderczym spojrzeniem i w różowej kokardce...cóż jedno się zgadza, nic nie przebije jej spojrzenia.
Komentarze
Prześlij komentarz