Ur rozdział okazjonalny: Dzień Kobiet
Konioniochiwa!* Całej damskiej części naszych czytelników życzę: Wszystkiego Najlepszego! Pomyślałam dzisiaj, że napiszę okazjonalnie, jak przebiegał dzień kobiet w szkole Ur i Lilii. Najpierw jednak wypadałoby chyba wspomnieć, co Ur miała na głowie w pierwszym moim (niesamowicie krótkim, niestety) opowiadaniu o niej: mianowicie chodziło ooo... czapkę Sherlocka Holmesa!! Wiem, że nad rozwiązywalnością moich zagadek powinnam popracować, chociaż dostaję czasami zabawne propozycje (pat proponowała antenkę). A teraz przejdźmy już do opowiadanka :)
Lilia patrzyła w zamyśleniu na trzymanego w dłoni kwiatka. Nie, żeby ten kwiatek tak ją interesował, chwilowo był tylko do zawieszenia na czymś wzroku. Do świata żywych przywołał ją dopiero dzwonek na pierwszą lekcję, który boleśnie uświadomiło jej, że siedziała bezpośrednio pod nim.Rozejrzała się po uczniach.
Niektórzy chłopcy z różnych klas mieli peruki, spódniczki/sukienki, a kilku zdobyło się nawet na makijaż... Ich wygląd stanowczo raził w oczy i dziewczyna pomyślała, że już nienawidzi tego kto wymyślił nie-odpytywanie dla przebranych chłopców, chociaż pomysł okazjonalnego nie-odpytywania dziewczyn był fajny. Z jej klasy żaden chłopak się nie przebrał, nie było po co, skoro na jedynej lekcji, na której było prawdopodobieństwo spytania, mieli sprawdzian.
O dziwo Urszula, nazywana przez wszystkich Ur, przyszła na czas, zwykle jej się to nie zdarzało. Dzisiaj również nie miała ze sobą czegoś dziwnego, jak na przykład kiedyś przytargała ze sobą całą trylogię Tolkiena w jednej książce (Tylko 1120 stron ^_^).
Na pierwszej lekcji mieli godzinę wychowawczą i Lilia obserwowała przyjaciółkę, siedzącą cicho obok, czytającą jakąś książkę i z zapałem notującą coś. Ich wychowawczyni oczywiście zaczęła od słów "Wy gady przebrzydłe!!" po czym wygłosiła kazanie paru chłopakom z klasy.
Kolejną lekcją był niemiecki. Nikogo nie zdziwiło, że Ur wyparowała. Niektórzy w ogóle nie zauważyli, że była, a inni byli po prostu przyzwyczajeni, że na niemieckim ich koleżanka bywała tylko w czasie sprawdzianów. Wyjątkowo nie lubiła tego języka.
Na następnej lekcji, czyli historii, dziewczyna pisała sprawdzian z nieokreślonym wyrazem twarzy, a podczas przerwy znowu gdzieś zniknęła. Jedyną osobą, która to zauważyła, była Lilia, zaciekawiło ją to co tym razem wymyśliła jej przyjaciółka.
Gdy klasa weszła na następną lekcję, ujrzeli na tablicy wykaligrafowany napis:
Lilia patrzyła w zamyśleniu na trzymanego w dłoni kwiatka. Nie, żeby ten kwiatek tak ją interesował, chwilowo był tylko do zawieszenia na czymś wzroku. Do świata żywych przywołał ją dopiero dzwonek na pierwszą lekcję, który boleśnie uświadomiło jej, że siedziała bezpośrednio pod nim.Rozejrzała się po uczniach.
Niektórzy chłopcy z różnych klas mieli peruki, spódniczki/sukienki, a kilku zdobyło się nawet na makijaż... Ich wygląd stanowczo raził w oczy i dziewczyna pomyślała, że już nienawidzi tego kto wymyślił nie-odpytywanie dla przebranych chłopców, chociaż pomysł okazjonalnego nie-odpytywania dziewczyn był fajny. Z jej klasy żaden chłopak się nie przebrał, nie było po co, skoro na jedynej lekcji, na której było prawdopodobieństwo spytania, mieli sprawdzian.
O dziwo Urszula, nazywana przez wszystkich Ur, przyszła na czas, zwykle jej się to nie zdarzało. Dzisiaj również nie miała ze sobą czegoś dziwnego, jak na przykład kiedyś przytargała ze sobą całą trylogię Tolkiena w jednej książce (Tylko 1120 stron ^_^).
Na pierwszej lekcji mieli godzinę wychowawczą i Lilia obserwowała przyjaciółkę, siedzącą cicho obok, czytającą jakąś książkę i z zapałem notującą coś. Ich wychowawczyni oczywiście zaczęła od słów "Wy gady przebrzydłe!!" po czym wygłosiła kazanie paru chłopakom z klasy.
Kolejną lekcją był niemiecki. Nikogo nie zdziwiło, że Ur wyparowała. Niektórzy w ogóle nie zauważyli, że była, a inni byli po prostu przyzwyczajeni, że na niemieckim ich koleżanka bywała tylko w czasie sprawdzianów. Wyjątkowo nie lubiła tego języka.
Na następnej lekcji, czyli historii, dziewczyna pisała sprawdzian z nieokreślonym wyrazem twarzy, a podczas przerwy znowu gdzieś zniknęła. Jedyną osobą, która to zauważyła, była Lilia, zaciekawiło ją to co tym razem wymyśliła jej przyjaciółka.
Gdy klasa weszła na następną lekcję, ujrzeli na tablicy wykaligrafowany napis:
"Gdyby kobiety były tak dobre jak mężczyźni, byłyby o wiele lepsze"
T.Pratchett - Równoumagicznienie
Nauczycielka westchnęła
- Niech ktoś to zmaże! Kto jest dyżurnym? - klasa się trochę zmieszała, z dwójki dyżurnych, jedynym obecnym tego dnia była Ur, której nigdzie nie było widać.
- Nie ważcie się tego ścierać!! - do sali wmaszerowała dyżurna. Długie włosy spięła w kok, założyła czarny, spiczasty kapelusz, długą, czarną sukienkę oraz martensy. W ręku trzymała jakąś książkę
- Co tym razem wymyśliłaś? - spytał Dawid, klasowy mądrala - I co to za książka?
- "Przywoływanie smoków" Jedyny egzemplarz, wydanie pierwsze. Nieco podniszczona i mocno zesmoczona - odpowiedziała poważnym tonem dziewczyna. Najwyraźniej nikt w klasie nie wiedział jak powinien na to zareagować.
- Ehm - zaczęła Gosia - jesteś czarodziejką, czy czymś takim? - Ur podniosła jedną brew i zrobiła minę "Amerykę odkryłaś Einsteinie"
- Jestem CZAROWNICĄ, jest drobna różnica między czarownicami, a czarodziejkami - odparła, po czym roześmiała się i pokazała wszystkim napis na okładce książki.
Terry
Pratchett
Humor i mądrość
Świata Dysku
Cała klasa zerknęła na cytat na tablicy. Bez wątpienia autor był ten sam. Nauczycielka zrezygnowana usiadła i zaczęła wpisywać obecność w dzienniku.
- Urszulko, mogłabyś już zmazać tablicę? - spytała - Chciałabym zacząć lekcję. I proszę, zdejmij ten kapelusz.
- Aaaaaleeee... - zaczęła dziewczyna.- Ja tutaj edukuję klasę! W tej książce są zapisane niesamowite prawdy życiowe!! - otworzyła książkę na losowej stronie - Na przykład:
" -Przepraszam, przepraszam - odezwał się
koło niego głos. Burmistrz spojrzał w dół
i zobaczył uśmiechającego się brudnego,
nadpalonego kota.
-Czy ten kot coś właśnie powiedział?
-Który kot? - zapytał Maurycy
-Ty. Czy właśnie coś mówiłeś?
-Czy poczujesz się lepiej, jeśli odpowiem: "nie"? "
Albo okazjonalnie:
"Niewidoczny Uniwersytet nigdy
nie przyjmował kobiet na studia;
tłumaczono to mętnie, że w grę wchodzą
problemy z kanalizacją, lecz rzeczywistą
przyczyną była niewypowiedziana trwoga,
że gdyby pozwolić kobietom na zabawy z magią,
prawdopodobnie radziłyby sobie znakomicie " -
Nikt się jednak nie zaciekawił, więc Ur się znudziła i po chwili siedziała już spokojnie w ławce. Planowała już kolejny dzień...
Przepraszam...w jakiś sposób przekształciło się to w gadanie o "Świecie Dysku". Dawno o tym nie nawijałam. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego wszystkim paniom!!
Milka2909
*Jak mawiał Kerberos (anime "Card captor Sakura"). A tak na serio to po prostu inaczej wypowiadanie "Konichiwa"
Komentarze
Prześlij komentarz