O.Z.S.M Dywizja V – Rozdział 3: Tłok, Łagry i lamorożce, część 3

Bądźcie pozdrowieni, moi drodzy! Oto kolejna (nareszcie ostatnia) część trzeciego rozdziału. Natomiast w przyszłym tygodniu - choć nie jestem jeszcze pewna, którego dnia konkretnie – możecie się spodziewać kolejnego posta o V Dywizji! Nie zdradzę Wam nic ponad to, że będzie to troszkę inny rozdział niż do tej pory, zupełnie nowy... I cóż, mam również nadzieję, że ciekawy dla Was.
Tymczasem, miłego czytania <3


  W tym momencie przerwała mu kolejna wrzawa. Miała ona miejsce przed głównymi drzwiami szpitala. W zdziwieniu zobaczył, iż znów pojawiła się Generał. Przebrała się w zdumiewająco normalny strój, jak na nią. Miała na sobie bowiem bojówki moro, bawełnianą szarą koszulkę bez rękawów i ciemne tenisówki na małym koturnie. Przez przedramię przewiesiła wojskową, ciepłą kurtkę również we wzorze kamuflażu, a włosy spięła w luźny, ładny kok.
- Słuchajcie uważnie, kochani, jest ważna sprawa! - zwróciła się głośno do wszystkich swoich podkomendnych. Zaintrygowani ludzie schodzili się, by dowiedzieć się wszystkiego. Nasi dwaj medycy również dołączyli do zgromadzenia.
- Tak się złożyło, że muszę wyjechać w celach służbowych. Ma to związek z... Dość znacząco skomplikowaną wizytą domową u jednego z naszych pacjentów – kontynuowała Jekatierina. - Tylko ja mogę się tym zająć. Dlatego będę przez ten czas nieobecna. Niestety nie wiem ile to zajmie, ale nie przejmujcie się. Dowództwo nad wami do mojego powrotu przejmie Kapral Marceli. Macie go słuchać, być grzeczni i fachowo zająć się pacjentami! Fakt, że mnie nie ma nie oznacza, że możecie się obijać i jeśli tego spróbujecie możecie być pewni, iż zostaną wyciągnięte konsekwencje za takie zachowanie. Wy ponimali, dieti?
- Tak, Pani Generał! - odpowiedzieli chórem obecni.
- Horoszo! - rozpromieniła się dziewczyna. Uśmiechała się teraz uroczo od ucha do ucha, aż miło było na nią patrzeć.
- Ale, Katio... - zza jej pleców wynurzył się czarnowłosy facet, którego Kiriłł miał niedawno okazję przelotnie poznać. Pochylał się nad nią zmartwiony, ze zmarszczonym czołem. Ściągał usta w cienką linię. Wyglądał, jakby bardzo chciał zaprotestować i nie wiedział, co zrobić.
- Naucz się używać wołacza, Kapral! - krzyknął ktoś.
- Skończ się mnie czepiać, gościu! Tak jest ładniej i bardziej do niej pasuje. Co mi niby zrobisz? Mogę mówić do Katii jak chcę! - obruszył się wice Generał.
- Dość tej niemądrej dyskusji! Ty... Jakkolwiek tam się zwiesz, człowieku i ty również, Marceli. Nie mam na to czasu. Ja dołżna się szybko zebrać i ruszać w drogę! Do wstrieci, moi dorogie!
- Do wstrieci! - krzyknęli wszyscy z wyjątkiem Cyrila. Katia uśmiechnęła się ciepło, a potem pociągnęła za sobą Marcelego z powrotem do szpitala.
 Zaraz potem wybuchł harmider wśród ludzi. Niektórzy faceci podnieśli radosne wiwaty... W opinii świeżaka wyglądali na dziwnych, nieprzyjemnych typów. Większość rozmawiała ze sobą w niespokojnych nastrojach. Roman jakby lekko się zasmucił i zasępił...
- Umiecie rosyjski? - spróbował go zagadnąć, bo ten fakt zainteresował nowego. Jednocześnie zastanawiał się, o co chodziło w całej scenie, która go otaczała.
- Co? ... A, nie. Po prostu jakichś pojedynczych zwrotów się od niej z czasem uczymy, bo po prostu za często się słyszy, żeby nie podłapać... - odrzekł tamten z roztargnieniem.
- Hm... Ciekawe, ciekawe... - wymruczała Kleopatra, która ni stąd, ni zowąd znów znalazła się na placu u ich boku. Blondyn aż podskoczył z zaskoczenia. Obok niej stał oczywiście czarny parzystokopytny, ale rozmowa z Sierżantem raczej poskutkowała, ponieważ nie obawiał się zwierzęcia już tak bardzo. Brunetka za to wyglądała na zaintrygowaną. Rozglądała się z błyskiem w oku.
- Zapowiada się coś ciekawego... - mruknęła pod nosem z satysfakcją.

Objaśnienia obcojęzyczne:
Wy ponimali, dieti? (ros.) - zrozumiałyście, dzieci?
Horoszo (ros.) - dobrze
Ja dołżna (ros.) - muszę
Do wstrieci (ros.) - do zobaczenia
Moi dorogie (ros.) - moi drodzy

Do zobaczenia w przyszłym tygodniu!
Wasza Constabla

Komentarze